Dresy

Niewielu wie, że dres narodził się we Francji. Jego ojcem jest Emil Camuset – założyciel marki Le Coq Sportif. Na początku lat 20 ubiegłego wieku stworzył luźny, prosty strój z szarego dżerseju przeznaczony do ćwiczeń dla sportowców, którego głównymi założeniami miała być swoboda i nie krępowanie ruchów podczas ćwiczeń. Przez całe dziesięciolecia Dresy można było spotkać jedynie na salach gimnastycznych, kortach, boiskach i zawodach sportowych. Pod koniec lat 60 gdy dzięki stabilizacji i wzrostowi gospodarczemu na zachodzie nastąpił dobrobyt, coraz powszechniejsze stało się spędzanie czasu na świeżym powietrzu, wyjazdy za miasto, zdrowy styl życia i sport traktowany jako rekreacja. Ogromny wkład w popularyzację dresu jako codziennego elementu garderoby miała znana aktorka i aktywistka Jane Fonda, którą własnie w dresie można było oglądać na ekranach telewizorów propagującą gimnastykę i codzienną aktywność fizyczną. Pod koniec lat 70 upowszechniać się zaczął aerobik i jogging stając się coraz modniejszym sposobem spędzania wolnego czasu. To wszystko sprawiło, że dresowe spodnie i skafander czyli bluza zapinana na zamek błyskawiczny trafiły na stoły największych projektantów mody.

Powszechna fascynacja podbojem kosmosu i napędzanym przez to rozwojem techniki sprawiła, że pojawiać się zaczęły nowe materiały. Wykonane z tworzyw sztucznych nowoczesne tkaniny o niespotykanych dotąd intensywnych kolorach, fakturze i „kosmicznym” połysku okazały się idealne dla projektantów odzieży w sportowym, dynamicznym stylu. Poliestrowe i ortalionowe dresy szybko znalazły zwolenników w świecie muzyki i show biznesu oraz wśród zawsze ceniącej wygodę i oryginalność młodzieży. Ten nowy atrybut popkultury a zwłaszcza zestawy spodni z bluzą w tym samym stylu i kolorze zyskiwały coraz liczniejsze grono zwolenników.

00db281a42f9e0c25f1abf4698cf9654--break-dance-street-dance

Na przełomie lat 80 i 90 nylonowy Adidas Track Suit stał się jednym z ulubionych strojów b-boyów i b-girls. Szeleszczące luźne ortaliony nadawały dodatkowej dynamiki a śliski materiał ułatwiał wykonywanie niektórych power moves i innych kroków. W tą stylistykę doskonale wpisał się zespół Run-D.M.C. dla którego charakterystyczne trzy paski to niemalże znak rozpoznawczy, czy zespół Beastie Boys. W latach 90 w dresach zaczęli pokazywać się nie tylko raperzy ale też inne gwiazdy muzyki i show biznesu co miało być sygnałem: „zarabiam tak dużo, że nie muszę zastanawiać się co na siebie włożyć”.

beatie-rubinDresy wyszły z mody pod koniec lat 90. Po okresie osłabienia zainteresowania, dres powoli zaczął wracać do łask pod koniec pierwszej dekady XXI w. kiedy serię strojów dla reprezentacji olimpijskiej USA zaprojektował sam Ralph Lauren. Ważnym momentem jest też rozpoczęcie współpracy Jeremy Scott’a z marką Adidas, która pokazała dres w nowej nieznanej dotąd odsłonie. W ślad za nimi poszli inni znani projektanci i dres ponownie zyskał ogromną popularność. Do łask wracają oldschool’owe marki sportowe takie jak: Kappa, Fila, Champion. Dziś dres lub oparte na nim kolekcje mają w swojej ofercie wszystkie liczące się marki odzieżowe, nawet te kojarzone na co dzień raczej ze strojami oficjalnymi a nie tylko sportowymi.

Nad Wisłą

W polsce dres zyskał ogromną popularność dopiero na początku lat 90, gdy na zachodzie powoli tracił powodzenie pozostając tylko elementem stroju subkultur. Wraz z transformacją ustrojową i otwarciem na zachód markowy dres zaczął byc postrzegany jako symbol luksusu, przedmiot porządania i wyznacznik statusu społecznego. Ortalionowy lub kreszowy dres obok garnitutu, mokasynów i białych skarpetek w tej siermiężnej rzeczywistości stał się atrybutem człowieka sukcesu. To w dresie z trzema paskami chcieliśmy dogonić zachodni kapitalizm.
Rację miał zespół „Dezerter” gdy w swojej piosence „Od wschodu do zachodu” śpiewał, że dresy przyszły do nas ze wschodu, nie z Ameryki i nie z zachodu. Na oryginalny dres z salonu nadal było stać jedynie nielicznych, dla tego popyt zaspokajały podróbki masowo sprowadzane zza wschodniej granicy. Dres szybko został uniwersalnym „uniformem” handlarzy, drobnych cwaniaczków, kibiców i przestępców przez co na lata stal się jedynie obciachowym i wyśmiewanym „strojem ludowym” dresiarzy. Dziś dres nie ma już tak negatywnego wizerunku. Do łask wróciły spodnie z trzema paskami, ponownie modne są charakterystyczne loga jeszcze niedawno nieco zapomnianych firm sportowych, powstają nowe, liczące się marki, dla których to właśnie dres lub projekty oparte na jego transformacji stały się głównym produktem. Do łask powróciły nawet poliestrowe obcisłe „konstrukcje” rodem z lat 70 czy 80. Coraz odważniej firmy odzieżowe proponują także modele wykonane z ortalionu i niedługo należy spodziewać się renesansu odzieży z tego materiału.

Dresy w skietach – nic nowego!

Nogawki spodni wpuszczone w skarpety wywodzą się bezpośrednio ze stylu ubioru brytyjskich Chav’s, z lat 80. Podawane są różne powody dla czego zaczęli oni nosic spodnie w ten sposób. Najbardziej prawdopodobny jest jednak ten, że tylko w taki sposób można pokazać światu: nie tylko noszę markowe ubranie, markowe buty, ale także mam markowe skarpety! Styl ten kojarzący sie negatywnie i „wieśniacko” bardzo szybko zaadoptowali raperzy w ramach swojej ideologii buntu a dzięki nim szybko stał się popularny wśród młodzieży zwłaszcza w Anglii i Francji. W tych krajach funkcjonuje zresztą ze zmienną popularnością nieprzerwanie od lat 90 aż do dzisiaj.
Spodnie w skietach ogromną popularność zyskały na początku drugiej dekady XXI wieku w krajach skandynawskich przez obecny w tamtejszej popkulturze prześmiewczy obraz Angielskich scally boy’s – właśnie z nogawkami wpuszczonymi w skarpety. Skandynawska młodzież zaczęła przekornie nosić nie tylko dresy ale nawet szerokie jeansy typu baggy wpuszczone w skiety! Dziś ten styl zaczyna być odkrywany na nowo. Spodnie w skarpetach można zobaczyć na nogach największych gwiazd popkultury takich jak Kane West – spodziewajcie się więc, że na ulicach coraz częściej będziecie mogli zobaczyć tak ubrane osoby.

Sklejamy dresiarski fit!

I na koniec stylóweczka inspirowana coraz odważniej powracającą modą z lat 90. Tak wiem – obśmiejecie te dresy w skietach, że wieśniacko, buracko i w ogóle dramat. I o to chodzi, ma być równie wieśniacko jak sklejanie fitów tylko pod kątem wyhajpowanych brandów! Ale pamiętajcie moje słowa – Już niedługo nadejdzie renesans takiej stylówy 😉

BZS – Bardzo Zaniedbana Strona

Tak właśnie to wygląda. Ze względu na brak czasu strona zarosła kurzem i pajęczynami dla tego najwyższy czas wziąć się ostro do roboty. Kolejnym przygotowywanym postem miał być wpis o Jordanach AJ1 w zajebistym cw „wheat”, ale od premiery tych butów minęło już tak dużo czasu, że zaczęły już wlatywać na przeceny w niektórych sklepach. Nic się zatem nie stanie jak poczekają jeszcze trochę na swoją kolej.

Ponieważ na publikacje czeka seria ciekawych zdjęć z dresem w roli głównej (tak, tak – tym najbardziej dresiarsko kojarzącym się ortalionowym szelestem), dla tego już nie długo przeczytacie duży materiał o historii dresu, którym postaram się choć trochę odczarować jego niekorzystny stereotyp.

G-Shock najbardziej popkulturowy zegarek

rangeman_poster

W 1981 roku pewnemu panu w Japonii upadł na ziemię zegarek. Pan bardzo się zmartwił, bo zegarek, który był pamiątkowym prezentem od ojca nie przetrwał upadku. Pan nazywał się Kikuo Ibe i był inżynierem w firmie Casio. Po tym wypadku postanowił opracować zegarek, który przetrwa wszystko. Jego najważniejsze parametry scharakteryzować można krótko: 3×10. Zegarek miał pracować 10 lat na jednej baterii, być odporny na wodę w klasie 10 Barów oraz wytrzymać upadek z wysokości 10 metrów.
Po dwóch latach prób i zniszczeniu ponad 300 prototypów udało się stworzyć zegarek spełniający założone wymagania. Konstrukcja odporna na wstrząsy obejmuje aż 10 warstw chroniących kwarcowy moduł zegarka. Tak powstał model DW-5000, pierwszy z serii G-Shock. Projektując wygląd nowego zegarka, zamiast czerpać inspiracje od innych, twórcy zdecydowali się zaprojektować wszystko od podstaw. tak powstała charakterystyczna prostokątna koperta z czterema masywnymi przyciskami.
Obecnie Casio G-Shock to wielka rodzina zegarków składająca się z kilkunastu kolekcji w niezliczonych wariantach kolorystycznych. Od popularnych modeli wykonanych z tworzyw sztucznych, poprzez profesjonalne modele z wieloma specjalistycznymi funkcjami, kolekcję casualową ze stali z klasycznymi skórzanymi paskami aż po absolutnie topowe w całości ręcznie robione luksusowe modele z serii Mister G.

supra
Poza regularnie sprzedawanymi modelami pojawiają się także limitowane (i oczywiście droższe) serie zaprojektowane we współpracy z innymi znanymi markami i osobami w tym oczywiście edycje streetwearowe i sneakersowe. Niestety najczęściej ograniczają się one jedynie do okolicznościowej grafiki nadrukowanej na elementach zegarka i paska.

Odporność, funkcjonalność, nowoczesny, zwracający uwagę design oraz przystępna cena sprawiły, że nowe zegarki z roku na rok zaczęły zdobywać coraz większą popularność. Jej gwałtowny wzrost nastąpił (tak jak w przypadku większości gadżetów) w latach 90-tych ubiegłego wieku kiedy to G-Shock stały się najczęściej występującymi w filmach czasomierzami. Ich oryginalny, łatwo rozpoznawalny wygląd sprawił, że zostały zauważone przez wciąż głodną rozpoznawalnych symboli kulturę hiphopu i pojawiły się na nadgarstkach najpopularniejszych raperów na świecie. Trwałość, wzornictwo i kolorystyka nie mogły pozostać nie zauważone również w świecie skateboardingu i sportów ekstremalnych. Te trzy elementy: kino, muzyka i sport to obecnie najlepsza reklama na świecie co sprawia, że zegarki G-Shock mają trwałe miejsce w popkulturze i gwarantuje, że gwiazda Casio jeszcze długo będzie świeciła niesłabnącym blaskiem.

Nike Dunk SB steal!

W ostatniej wyprzedaży na nike.com (LINK) udało się powinąć zajebiste Dunki. Nieźle, bo białe kicksy chciałem już od jakiegoś czasu ale jakoś żadne mi nie podchodziły. Cenka? Zaledwie coś koło 160 PLN! Także polecam rejestrować się na Nike.com, bo dzięki temu jeszcze przesyłka jest za free.  Jest już pomysł na custom tych Najków, więc jak jesteście ciekawi co z tego wyjdzie to zaglądajcie tu regularnie.

Więcej fot obadaj na: https://www.instagram.com/piotrlazik/ (LINK)

Nike Dunk, moje ulubione

nike_dunk_by_ronmustdie-d4l04z4

Żeby zrozumieć fenomen i genezę powstania Nike Dunk, zacząć trzeba w roku 1984, kiedy do NBA trafił nowy zawodnik – 21 letni Michael Jordan. Wówczas to mało znana firma Nike podpisała kontrakt ze wschodzącą gwiazdą. Kontrakt był bez precedensu, tym bardziej, że nike zdecydowało się na krok dotąd niespotykany: zaprojektowała buty specjalnie dla swojej gwiazdy. Tak powstał model Air Jordan I – buty łamiące wszelkie ówczesne zasady, bowiem przepisy NBA zakazywały występować w butach innych niż koloru białego. Pomimo tego Jordan występował w swoich czarno-czerwono-białych „Jordanach” a Nike płaciło nakładane na niego kary. Do tego odrobina marketingu i lawina powoli ruszała.

Kolory rewolucji

Czerwony, niebieski, biały, żółty, pomarańczowy, szary i czarny to kolory rewolucji. Rok później świat zobaczył kolejne buty do koszykówki – Nike Dunk i to od razu w wielu kolorach, dopasowanych do strojów najlepszych drużyn uniwersyteckich, od początku reklamowanych hasłem: „Be True to Your School. Pamiętać trzeba, że w połowie lat 80-tych ubiegłego wieku kolorowe buty nie były rzeczą powszechnie spotykaną i to nie tylko na parkietach. Koszykarze pomimo grożących im kar zdecydowali się na występ w „zakazanych” butach i rewolucja ruszyła już pełna parą, a nowe buty stały się jedną z ikon młodzieżowego buntu. Zaprojektowane do gry Dunki poza odważną kolorystyką charakteryzowały się też niską, płaską podeszwą zapewniającą dobrą stabilizację dla stopy, miekką cholewką chroniącą kostkę i wytrzymałośćą pozwalającą na bezlitosne codzienne katowanie.
Pojawienie się kolorowych butów trafiło na doskonały moment. Lata 80-te to niespotykane wcześniej połączenie sportu i kultury masowej. To eksplozja buntowniczych ruchów i subkultur młodzieżowych, rewolucja obyczajowa, ekspresja własnego stylu i mody ulicznej. Niemal natychmiast kolorowe, wygodne i wytrzymałe buty pokochali skejterzy i szybko stały się one jedną z ikon skateboardingu. Wszędzie tam, gdzie była potrzeba pokazania swojej silnej osobowości i oryginalności Dunki były idealne.

Dunk SB

Połowa lat 90-tych to czas kiedy Dunki stały się nieco zapomniane. Model zaczął odradzać się w 1998 roku dzięki ponownemu odkryciu i docenieniu go w Japonii. To dzięki zderzeniu z tamtejszą popkulturą tak różną od tego co mamy w Europie i USA, Dunki eksplodowały prawdziwie szaloną kolorystyką. Dodatkowo wkrótce but został nieco przeprojektowany, tak, żeby jeszcze bardziej spełniał wymagania skateboardingu, a specjalny model Nike Dunk SB został ostatecznie wprowadzony w 2002 roku. Buty dotąd wykonywane w całości ze skóry z nylonowym językiem zaczęły być produkowane z użyciem wszelkich możliwych (i niemożliwych) materiałów. Do projektowania nowych wersji firma Nike zaczęła zapraszać inne firmy kojarzone z modą uliczną, gwiazdy sportu i artystów. Powstały niezliczone limitowane serie poświęcone bohaterom filmów i kreskówek, gier komputerowych a nawet sieciom fast-foodów czy kawiarni a także edycje świąteczne. Od 1985 roku do dziś powstało ponad 3200 (trzy tysiące dwieście) wersji kolorystycznych i dziś wiele z nich jest obiektem marzeń sneakerheadów a niektóre z nich sprzedawane są na aukcjach za astronomiczne sumy. Każdego roku firma Nike wypuszcza na rynek kolejne wersje a pomysłowość projektantów zdaje się nie mieć końca. Dodatkowo trwałe materiały z jakich buty są wykonane sprawiają, że jest to idealny model do kolekcjonowania. Nie ma w nich tworzyw sztucznych czy pianek ulegających z czasem utlenieniu lub rozpadowi pod wpływem promieni UV dla tego wasze ulubione Dunki dalej będziecie mogli założyć na nogę nawet wtedy gdy już będziecie na emeryturze 😉

20936_20937_1_native_1600

Pierwszy model Nike Dunk z 1985 roku.

Fit przygodowo – łazikowy

IMG_8336

Dziś bez spiny i bez hajpu, lużny fit na wakacje, na zwiedzanie, odkrywanie w dobrym stylu. Poszedłem fotografować Jordany ale foty siadły słabo, zrobiło się późno, światło nie takie, a i tło jednak nie takie jak sobie wymarzyłem. Jordany powychodziły słabo ale fit za to całkiem spoko. Taki lajtowy wpis zatem.

 

IMG_8333Kicksy: Jordan 1 Flight 4. Dobre do codziennego tyrania na mieście.

Spodnie: Fishbone. Tak, tak, te spodnie, które w New Yorkerze wiszą już od ładnych paru lat i wciąż sprzedają się nieźle.  Materiał cienki ale wytrzymały nie za wąskie i nie za luźne – na lato bardzo OK.

Tees: DC Clothing. Klasyka ponadczasowa – komentować chyba nie trzeba.

Plecak: Dakine Atlas – Birch. Brzoza wyrasta nam na jedno z arcypolskich drzew ostatnimi czasy, dla tego plecak idealny na krótkie wycieczki i poznawanie Krainy Kwitnącej Cebuli.

Na głowie boonie hat olive green. Prześmigał ze mną już kawal Azji i Europy i w lecie sprawdza się idealnie.

IMG_8331

Nike znowu pozamiatało!

Nitkowa rewolucja

Nitkowe: Racer, Air Max, Air Force, Jordan – to wszystko mało! Nike najwyraźniej funduje nam prawdziwą nitkową rewolucję. Tym razem spece z Nike upletli nitkowe Dunk Low Flyknit! Przyznaję, że jestem pod wrażeniem. But zachowuje swój klasyczny kształt i wygląd pomimo nowego materiału. Całość dopełnia skórzany język i swoosh, do tego klasyczna gumowa podeszwa. Drop idzie w trzech kolorach: Tiffany’ blue, black and white i ‘Georgetown’ navy. Nie ma jeszcze podanej oficjalnej daty premiery ale należy spodziewać się jej niedługo.

Ja pobieram Tiffany’ blue a wam jaki kolor siada najbardziej?

AIR JORDAN 9 ”BASEBALL GLOVE”

Nie minął jeden dzień

a tu kolejna premiera podgrzała mi atmosferę. To Jordany 9 sznurowane rzemieniami, trochę jak nasze góralskie kierpce 🙂 Buty te są hołdem dla krótkiego epizodu Jordana w lidze baseballa.

But jak rękawica

Przeplatane rzemienie to niewątpliwie najciekawszy element tych butów. Nawiązują one do sposobu wiązania rękawic baseballowych. Dodatkowo zamiast klasycznych sznurówek, również mamy rzemień – a wiec pojechane po całości!

But w dwóch wersjach kolorystycznych: Black/Metgold-white 45 oraz Hazelnut/Sail 35. Pierwsze to drużyna Birmingham Barons, drugie – Scottsdale Scorpions. 45 i 35 to oczywiście numery z którymi grał Jordan.

But jak karty baseballowe

Dodatkowego smaczku dodaje sposób sprzedaży: już nawet nie to, że obu wersji łącznie ma być ok 2000 par. Czy to, że więcej będzie czarnych a mniej brązowych, ale nie wiadomo ile mniej. Najlepsze jest to, że buty mają być sprzedawane tak jak karty! W pudełku fabrycznie zamkniętym i nabywca do momentu jego otwarcia nie będzie wiedział jaki kolor dostaje!

Wychodzi na to, że w tym przypadku dead stock to nie otwarte pudełko!

Aha, premiera w sobotę, 15 lipca a dostępne niestety tylko w USA, Kanadzie i Japonii ;(

Alien Stomper

Dla fanów „Obcego” i nie tylko.

Już za kilka dni do sprzedaży trafią nowe buty Alien Stomper. Inspirowane postacią Królowej Obcych i mechanicznym kombinezonem Power Loader.

Normalnie nie jarał bym się aż tak bardzo, bo wielkim fanem „Obcego” nie jestem, ale zestawienie czarnego i żółtego to kolorystyka obok której nie mogę przejść obojętnie. Buciki zaprojektowane perfekcyjnie, posiadają wiele detali odwołujących się do filmu wprost, ale też takich, które dostrzegą tylko uważni, na prawdę zajawieni fani! Do tego niesamowity box na dwie pary butów, który sam  sobie jest arcydziełem designu i walka dobra ze złem może się rozpocząć na dobre!

Już nie mogę się doczekać, kiedy obejrzę buty na żywo. Wersja „Power Loader” wygląda jak stworzona dla mnie!

Muzyka i kreski – nowe inspiracje

Kolory

Kolory

Kolory

W prostych kreskach

Kolory
Jaram się kolorami

Znowu

Rzadko słucham hip hopu a jeszcze rzadziej polecam go innym, ale tym razem nie mogłem olać teledysku Taco Hemingway „Deszcz na betonie”.

Dawno nie słyszałem i nie widziałem czegoś tak zajebistego. Rewelacyjna piosenka i jeszcze lepszy – pełen odniesień teledysk. Wystarczy sobie poczytać kim jest i skąd się wziął Taco Hemingway i od razu wiadomo że musi być petarda! Po prostu – szerokie horyzonty – to słychać w tej i innych jego piosenkach.

Dzięki za kreski i kolory

Podziękowania za to dla Takie.pany oraz Łukasza Partyki. Po obejrzeniu teledysku długo siedziałem z opadniętą szczeną, potem obejrzałem jeszcze raz…

i kolejny raz i jeszcze.

Potem odpaliłem albumy ze wszystkich zajebistych wyjazdów z przyjaciółmi,

a potem, na drugi dzień byłem mega nie wyspany.

A wszystko przez „Deszcz na betonie”.

Inspiracje

Obejrzyjcie całość koniecznie TU.  A poniżej na zachętę kilka screenów. Teledysk wpisuję na listę kultowych i z pewnością powstaną buty i koszulka inspirowane tymi rysunkami a może jeszcze coś więcej.